web analytics

«

»

Królowie, Bogowie, Sobieski oraz ja.

Pamiętam jak dziś. Walczyłem z bolszewikami o każdy skrawek kontynentu który dzieliliśmy. Bezpardonowo, bez chwili wytchnienia. Zdradzili mnie, ale czego mogłem spodziewać się po Stalinie? Ich późniejsze propozycje, prośby, w końcu błagania o pokój mnie już nie wzruszyły. TO WY ZACZĘLIŚCIE! Pamiętam satysfakcję kiedy moje legiony masakrowały resztki armii Stalina, kiedy katapulty podjechały pod Moskwę przygotowując się do ostatecznej rozgrywki… Pamiętam też, niestety, jak Bolesław Chrobry, zatykający polską flagę na kremlowskim pałacu został zmieciony falą uderzeniową przelatującego odrzutowca. To myśliwce Azteków właśnie pojawiły się nad gruzami radzieckiej stolicy. Szok. Biedny Chrobry szarżujący na bolszewików ze słowami “Dzisiaj Moskwa, jutro świat!” nagle poczuł się jak niesforny dzieciak skarcony przez ojca za ugryzienie młodszego brata. A gdzieś tam w dole, ciało Stalina, przygniecione głazem ze zgruchotanych kremlowskich murów, zaczęło wić się spazmatycznie… z szyderczego śmiechu. Durniu! Uwikłałeś się w beznadziejną, tysiącletnią wojnę! Zamiast dbać o gospodarkę, wysyłałeś swoich ludzi na śmierć! Prosiłem cię, błagałem, przepraszałem za mój błąd! Byłeś głuchy na moje prośby, zaślepiony tą polską dumą… teraz pójdziesz na dno… razem ze mną!

Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych przeczytałem gdzieś (Bajtek? Top Secret?) recenzję pierwszej Cywilizacji – nie zachęciła mnie ona do gry. Nie wstrząsnęła mną. Nie musiała – podniecenie autora, nieprzespane noce i przenikanie się rzeczywistości z wirtualnym światem już mnie dawno dopadły.  Pierwsza część cywilizacji to gra, która nauczyła mnie dorosłego życia. Nauczyła mnie radzić sobie bez snu, efektywnego zarządzania czasem (ściągałem na klasówkach i odpisywałem zadania domowe aby mieć czas na grę). Nauczyła mnie włamywać się do komputera z założonym “biosowym” hasłem. Tak, w końcu rodzice zablokowali mi dostęp do komputera przerażeni moim wyglądem i kompletnym brakiem kontaktu z otoczeniem. No cóż, biedacy nie wiedzieli, do czego zdolny jest narkoman na głodzie. Dobrze, że włam się udał bo po kilku dniach abstynencji byłem gotowy pójść na randkę z koleżanką byle udostępniła mi swoją… Amigę. Obrzydlistwo!

Zostawmy już jednak problemy dojrzewania z cywilizacją w tle i zajmijmy się samą grą. A właściwie jej piątą już odsłoną. W zasadzie po dwóch latach od premiery poprawne pytanie nie brzmi: „jaka jest Cywilizacja?”, lecz „co żeście uczyniliście mojej ulubionej serii, oprawcy?”. Kusi by ująć to jednym słowem: kastracja. Jednak po doświadczeniach z XCOM (klik!) wiemy już, że jeśli przy kastracji nie zawadzimy o jeden, ważny organ – duszę, to wcale nie musi być gorzej a wręcz może być lepiej. Problem z tym organem mamy taki, iż jest on metafizyczny i wedle różnych wierzeń w rozmaitych miejscach może być umiejscowiony. Niestety, chociaż skomplikowana operacja transplantacji większości organów u pacjenta X (com) udała się chirurgom z Firaxis znakomicie, to już wycięcie głupiego wyrostka skończyło się ze skalpelem w du… szy i drugiemu pacjentowi (Civ5) się zmarło. Ale wyrostek niewątpliwie przestał boleć.

Metaforyczny wyrostek, czyli brak głębi taktycznej uwierał pacjenta od 20 lat. Fakt, że wojna w każdej Cywilizacji do tej pory polegała na bezmyślnym przesuwaniu jednostek w kierunku wrogich miast, na zasadzie – kto ma więcej ten wygra. Wprowadzenie heksagonalnych pól oraz wyeliminowanie stosów jednostek miało być rewolucją. Na wieść o tym, że najnowsza odsłona mojej ulubionej serii, w warstwie taktycznej będzie wyglądać jak Panzer General, posikałem się ze szczęścia. Później naszła mnie refleksja iż tam (PG) mieliśmy przecież sporo warunków początkowych i brzegowych (stałe mapki, znane punkty startowe i jasne cele) podczas gdy w Cywilizacji każde starcie będzie unikalne (losowa mapa, losowe rozmieszczenie jednostek) co może stanowić zbyt duże wyzwanie dla SI. No i niestety okazało się, że sztuczna „inteligencja” nie potrafi na polu bitwy znaleźć rękoma własnej dupy. Doprowadziło to do sytuacji, gdy już po 100 turach na standardowej prędkości stawałem się hegemonem niszcząc kilka innych cywilizacji za pomocą dwóch łuczników i włócznika (przed patchem utrudniającym zdobywanie miast). Taktyczna nieudolność AI niestety kusiła do rozwiązań siłowych.

2

Husaria i w XIX wieku sobie poradzi. Niestety nie dlatego, że jest aż tak mocna.

Nie byłoby jednak tragedii gdyby nie to, iż chirurdzy w radosnym uniesieniu oprócz wycięcia wyrostka wprowadzili kilka drobnych „usprawnień”.  Otóż zdecydowano się położyć nacisk na rozgrywkę sieciową i w tym celu odpowiednio dostosowano część strategiczną. Oznacza to ni mniej ni więcej jak balans za wszelką cenę. Nie można już handlować technologiami – dwóch graczy na tym samym kontynencie nie będzie więc już rozwijać się dwa razy szybciej. Tak, właściwie można zapomnieć o sytuacji jak ta opisana na wstępie – we wszystkich rozgrywkach w jakich brałem udział maksymalna różnica w rozwoju to raptem jedna epoka. Następna sprawa – SI zachowuje się jak ludzki gracz. Niestety. Niestety, bo dlaczego, do cholery, Gandhi w 2000 BC już myśli o tym co będzie za kilka tysięcy lat? Ale myśli i zamiast być dopełnieniem historii którą tworzy sobie gracz, jest zwyczajnym “botem”. Żadnego charakteru. Gandhi czy Katarzyna zawsze zachowają się identycznie w tej samej sytuacji bo grają po to – aby wygrać – jak boty w Counter-Strike. Dlaczego jest to złe? Bo w strategiach Cywilizacja jest jak Call of Duty w grach FPS (a nie Counter-Strike!)  – wyobraźcie sobie, że bohaterowie niezależni w CoD zostają pozbawieni skryptów fabularnych i zamiast tego dostają prosty algorytm zachowań z jednym celem „zniszczyć gracza”. Jacyś przechodnie na ulicy nagle wyciągają spluwy, pani w kiosku poproszona o prezerwatywy chwyta za nóż z zamiarem oszczędzenia ci wydatków na antykoncepcje. Gdzie tu fabuła, historia? Nigdzie. Tak samo nie znajdziemy jej już w Cywilizacji. Można oczywiście dyskutować o tym, jak wyglądało to w poprzednich częściach. Moim zdaniem, gracze komputerowi bardziej kierowali się swoim “charakterem” niż dążeniem do wygranej za wszelką cenę i to dawało pole do popisu naszej wyobraźni. Tutaj niestety bardziej przypomina to partię szachów, zawsze wiemy że każda zła (nie dążąca do wyeliminowania wroga) decyzja zostanie wykorzystana przeciwko nam. Boty są bezwzględne i bezduszne. Wiem, śmiesznie to brzmi w kontekście SI, ale dlatego właśnie w niektórych grach mamy brutalne oskryptowanie aby tchnąć trochę ducha w maszynę!. Żeby  jeszcze było tu coś więcej niż „if-then-else”, jakaś sieć neuronowa czy algorytm genetyczny… ale nie, cała moc obliczeniowa niestety poszła na rendering pięknego obrazka. Mamy więc ułomną taktykę oraz prosty system kar w dyplomacji.

Właśnie – dyplomacja. Dyplomacja to żart. Wszystko jest oceniane jednym współczynnikiem siły. Jesteśmy zbyt mocni to zostaniemy ukarani – wszyscy rzucą się na nas abyśmy nie wygrali przypadkiem. Jesteśmy zbyt słabi? Znowu się rzucą. Pobijemy kogoś? Rzuci się na kolana oddając połowę państwa. Wypowiemy komuś wojnę to oczywiście każda cywilizacja nas potępi bez względu na kontekst. Wygląda to zabawnie jak ktoś nas prosi o pomoc a zaraz potem potępia za to że wypowiedzieliśmy wojnę jego przeciwnikowi. Po pewnym czasie przestaje to być jednak śmieszne i grać się odechciewa.

Oczywiście nie ma mowy o tym abyśmy mieli problemy z powodu kiepskiego startu, o nie, nawet ustawiając surowce na rzadko występujące (sparse), będziemy mieć pod dostatkiem wszystkiego co niezbędne. Samotność na małej wysepce? Niemożliwe. Tłum nienawidzących siebie plemion na małym kontynencie a reszta świata pusta? Niemożliwe. Wszystko musi być zbalansowane do bólu. A ja chciałbym np. pojawić się gdzieś na pustyni tak aby moim celem było zwyczajnie przeżycie a nie podbój świata. Kto wie, może gdzieś w XIX wieku okazałoby się że siedzę na żyle czarnego złota… jedynej na świecie i mam szansę chwycić za jaja największe potęgi jeśli to dobrze rozegram? Ale nie, balans ku…a, pie….y balans!

Podsumowując moje biadolenie – Civilization V nie jest grą o rozwijaniu własnej cywilizacji. Jest taktyczną grą wojenną zaprojektowaną dla rozgrywki z żywym przeciwnikiem. No, można grać przeciwko SI ale tylko jeśli sprawiają nam przyjemność pojedynki szachowe z szympansem.Gry pojedyńczej w niezmodyfikowaną wersję nie polecam. Przewidywalna strategicznie, debilna taktycznie.

A teraz zrobimy sobie Ułana, a co!

Czy jest coś, cokolwiek co broni najnowszą cywilizację? A jest – modowalność. Tworzenie własnych modyfikacji jest tak proste, że właściwie ograniczeni jesteśmy tylko naszą wyobraźnią. I nie tylko podmienimy grafiki i teksty zastępując istniejącą cywilizację. O nie, możemy stworzyć coś zupełnie nowego – cywilizację o unikalnych cechach, nowe cuda, budynki, jednostki, scenariusze, mapy… a nawet dodamy nowe funkcjonalności bo poza samym silnikiem gry (grafika, UI, SI) reszta została oskryptowana za pomocą LUA (patrz – bibliografia). To daje spore pole do popisu moderom. Do tego mamy bardzo wygodne narzędzia – po zainstalowaniu Civilization SDK dostajemy do zabawy ModBuddy’ego (ot takie IDE gdzie sklejamy wszystko do kupy), FireTuner (debugger) oraz Nexus’a (modele 3D). Zresztą, wchodząc do “steam workshop” – widzimy setki dostępnych modyfikacji, większych lub mniejszych. W końcu mamy emigrację (do szczęśliwszych cywilizacji), rewolucje (przy dużym niezadowoleniu) i mnóstwo innych drobiazgów a pomiędzy nimi naszą kochaną Polskę. Po tym jak powstało kilka wątków na forach 2K i Firaxis pod tytułem „prosimy o Polskę”, które zamieniły się w tzw. „flejm” zaraz po kilku prowokacjach naszych wschodnich sąsiadów (swoją drogą szkoda że tak łatwo dajemy się prowokować), Firaxis wypięło się na nas i zamiast Polski dodało…. Austrię, która swoje pięć minut w historii świata zbudowała na naszej krwi, mimo że tylko dzięki nam w ogóle jeszcze istnieje… Chichot historii, ot co.

Tak czy owak, mamy Polskę z Sobieskim, Piłsudskim, Sejmikiem, Powstańcami (i Powstaniami!), Husarią i Ułanami (pełne modele 3d). Jako współtwórca modyfikacji nie będę jej zachwalał…. a zresztą, spójrzmy prawdzie w oczy – jest zajebista, nie ma to jak przypatrywać się (jako Sobieski) jak Austriacy gną się pod tureckim terrorem, po to aby na koniec obydwu dobić miażdżącym uderzeniem Husarii, najlepszej kawalerii w historii świata. I tak, wtedy, mimo kastracji czuję klimat dawnej cywilizacji. Uśmiecham się pod nosem i zaczynam kolejną rozgrywkę już jako Piłsudski mając nadzieję, że jednym z sąsiadów będą bolszewicy…

4

Stalin jakoś nie miał szczęścia do facetów z wąsami.

———————————————————

Bibliografia:

[1] Polska w Civilization V – http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=95115521, http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=100068204

[2] Strona twórców modyfikacji  –  http://forums.civ.org.pl/viewtopic.php?TopicID=8972

[3] Poradnik modera – http://forums.civ.org.pl/viewtopic.php?TopicID=8752

[4] Kopalnia informacji o grze – http://forums.civfanatics.com/forumdisplay.php?f=385

[5] LUA w Civilization V – http://wiki.2kgames.com/civ5/index.php/Lua_Tutorial