web analytics

«

»

Jajka Batmana, czyli pisanki w grach

zakładam że to japońce?

Teraz będzie trochę świątecznie, więc na wstępie życzę od siebie Wesołych Świąt Wielkanocnych wszystkim wierzącym i Wesołego Długiego Weekendu pozostałym. Doktor Siergiej pisał niedawno o pewnym znaku naszych czasów – coraz rzadszej możliwości oglądnięcia intro przed rozpoczęciem rozgrywki. Na szczęście w świecie gier są też tradycje, którym daleko do wymarcia. Tym razem na widelcu mamy zjawisko zwane po angielsku Easter Egg, czyli wielkanocne jajo, a dla nas po prostu pisanka.

Jeśli ktoś jest trochę zdezorientowany i nie wie o czym piszę, już wyjaśniam. U naszych zachodnich sąsiadów istnieje tradycja poszukiwania pisanek (nieraz sztucznych, wypełnionych czekoladą, pycha) w Święta Wielkanocne. Nic skomplikowanego, rodzice chowają w mniej lub bardziej dostępnych miejscach pisanki, a dzieci mają je później znaleźć. Na pewno największą motywację mają te, które polują na czekoladowe jajeczka, ale nie o tym teraz mowa. Ważne jest, że zabawie tej udało się przeniknąć do świata elektronicznej rozrywki. I nie tylko do niej, ale na tym się skupimy. Kwintesencją tego zjawiska jest – tak jak u swojego realnego odpowiednika – szukanie. Dlatego wielu graczy może nadal nie zdawać sobie sprawy, że ich ulubiona gra ma poukrywane przeróżne smaczki. Zwłaszcza, że na ogół ich odnalezieniu nie towarzyszy nagroda inna niż satysfakcja. „Przeróżne” jest tu drugim słowem kluczem, ich forma bowiem bywa wieloraka. Mogą to być klasyczne wielkanocne pisanki, nawiązania do innych gier albo inny sprytnie ukryty, często humorystyczny, akcent.

Na nasze szczęście twórcom pomysłów nie brakuje. Dlatego czasami nawet po przejściu gry warto do niej wrócić i na własną rękę (lub z pomocą Internetu, zależy co kto lubi) zabawić się w poszukiwacza ukrytych skarbów. Raz możemy znaleźć pozostawione gdzieś w kącie wiedźmińskie fiolki po eliksirach (Tension/The Void), innym razem będzie to człowiek z „betonowymi bucikami” (GTA: Vice City) albo nawiązanie do zamrożonego Hana Solo (Starcraft II: Wings of Liberty). Niekiedy dostajemy dużo bardziej rozbudowane i naprawdę trudne do odnalezienia niespodzianki. Dla przykładu w Batman: Arkham Asylum możemy znaleźć specjalnie przygotowany przez Rocksteady sekretny pokój, a w nim… pewne ciekawe schematy. Żeby nie było łatwo, dostać się tam można tylko niszcząc odpowiednią ścianę trzema porcjami wybuchowego żelu. Różnorodność Easter Eggów jest więc ogromna i nigdy nie wiadomo gdzie i czego się spodziewać.

oto artefakt - jaja Batmana

Podsumowując – natknąłeś się na jakiś niepasujący do reszty element, nawiązanie do czegoś? Może przez przypadek dostałeś się do jakiegoś dziwnego pomieszczenia? Prawdopodobnie Twoim znaleziskiem jest pozostawiony przez twórców Easter Egg.

Koniec teorii i drobnych spoilerów. Muszę przyznać się do tego, że jestem wielkim fanem tych ukrytych jajek niespodzianek. W większości ukończonych przeze mnie pozycji spędziłem długie godziny na ich szukaniu. Wprawdzie czasami korzystałem ze wskazówek znalezionych w Internecie, jednak zawsze radość po samodzielnym dotarciu do nich i oglądnięciu była taka sama i towarzyszył jej szczery uśmiech na twarzy. Czułem wtedy, że będąca na moim celowniku gra była tworzona przez ludzi, a nie (wybaczcie określenie) bandę botów. Ludzi, którzy mają swoje pasje, poczucie humoru albo chcą po prostu pozostawić po sobie jakiś ślad. To jak Optimus Prime wśród podpisów, a każdy lubi Optimusa Prime’a.

W tym momencie nie zamierzam sugerować, że gry pozbawione dodatków w postaci Easter Eggów są złe, bezduszne i bezbarwne. Na pewno nie jest to wyznacznik jakości, a jedynie miły dodatek. Po prostu znalezienie kodu kreskowego, który po rozszyfrowaniu ukazuje jak producent potrafi nabijać się z wydawcy, jest dla mnie dużo przyjemniejsze niż szukanie kolejnego termosu z kawą. Nawet jeśli nie dostanę za to super-hiper-wielkiego achievementa. Nawet najpoważniejszym produkcjom należy się jakaś miła odskocznia. Oczywiście pod warunkiem, że jej twórcy umiejętnie ją umieszczą, nic na siłę. W końcu cały czas mówimy o elektronicznej rozrywce. Ludziom, dzięki którym możemy grać, też należy się odrobina zabawy.

Na koniec mam pytanie do Was. Macie swoje ulubione Easter Eggi znalezione w grach? Jeśli tak to koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.