web analytics

«

»

Czekamy na ciebie Gordon…

takie coś to ja rozumiem...

Jeżeli ktoś przebywa aktualnie w przestrzeni pomiędzy światami, lub żyje na jednym z pierścieni Saturna i nie słyszał jak dotąd ostatnich wieści dotyczących uniwersum Half-Life, to  informacja którą przeczyta poniżej będzie dla niego miłą niespodzianką. Oczywiście pod warunkiem, że jest miłośnikiem przygód dobrze wszystkim znanego Gordona Freemana. Otóż wreszcie doczekaliśmy się. Po ośmiu, bagatela, latach developingu, autorzy niezależnego moda „Black Mesa source” wreszcie wydają swoje dziecko na świat.

Czym jest „Black Mesa”? To odtworzona w najdrobniejszych szczegółach (mam nadzieję) pierwsza część przygód Gordona-z -łomem-w-ręku, czyli krótko mówiąc Half Life 1 zbudowany od zera na silniku Source. Z tego co można było dotychczas zobaczyć na udostępnionych materiałach wideo oraz screenach, prezentuje się toto naprawdę zacnie, choć muszę przyznać, że na kolana raczej mnie nie powaliło.

Niestety jak to zwykle bywa, praktycznie w każdej beczce miodu można czasami znaleźć małą łyżkę dziegciu. Gra jak na razie jest pozbawiona ostatniego epizodu, czy też układu zwanego XEN (to ten na obcej planecie, pamiętacie?), nad którym to podobno cały czas trwają prace. Nie ma się jednak czym martwić. Osobiście sądzę, że i tak ukaże się dużo szybciej, niż chłopaki z Valve nauczą się liczyć do trzech…

To jednak nie wszystko. Ludzie odpowiedzialni za Black Mesa, postanowili udostępnić kompletny soundtrack z gry (autorstwa Joel’a Nielsen’a), który możemy sobie pobrać za darmo spod tego adresu. Oczywiście jeżeli ktoś dysponuje nieco grubszym portfelem i przede wszystkim czuje potrzebę wsparcia i odwdzięczenia się za tyle lat ciężkiej pracy, może przelać na konto twórców dowolną sumę do wysokości 100$.

To chyba wszystko.  Aha, jeżeli ktoś nie może się już doczekać, proponuję dodać do strony startowej przeglądarki ten adres. Cóż, teraz pozostaje już tylko wygrzebać stary łom z piwnicy….