Znowu TO się dzieje. Ludzie zaczynają wariować na tle piłki nożnej, a ja czuję się wyobcowany z tej grupy, która żłopiąc piwo i żrąc czipsy ogląda 22 kolesi kopiących nadmuchany świński worek. No dobrze… piwka sam nie odmówię, ale co do reszty – zamykam się w piwnicy. Może tam nie dopadnie mnie ten cały Mundial. Jeżeli kochacie piłkę nożną nie czytajcie dalej.
Na tegorocznych targach Electronic Entertainment Expo panowie z Rockstara w końcu zapowiedzieli piątą odsłonę Grand Theft Auto na nowe konsole oraz pecety. Pojawiły się pierwsze screeny i materiał wideo, a mnie – osobę, która bawiła się w „piątkę” na Playstation 3 – ogarnął wielki smutek i zapłakałem rzewnie.
To, że musimy odwiedzić Pixel Heaven – imprezę retro-gamingu – było pewne od czasu kiedy usłyszeliśmy o tym zacnym przedsięwzięciu. Niestety, okoliczności przyrody sprawiły, że edycja PH 2013 musiała obyć się bez naszej obecności. Tym większa była presja żeby edycja A.D.2014 odbyła się już z naszym udziałem.
Są rzeczy, których nigdy nie zrozumiem. Jedną z nich jest zamiłowanie do dbania o wygląd samochodu. Mycie, pucowanie, przecieranie, spojrzenie pod kątem, chuchniecie i znów pucowanie. Spojrzenie z odległości trzech kroków. Dopucowanie. A potem czyszczenie rowków w oponach śrubokrętem i zagłębień blacharki rożkiem szmaty. Urywany szloch nad rysą na lakierze.
Ostatnio w shoutboksie trochę się w GRAstrogronie podśmiechiwaliśmy z tego jak śmiertelnie serio niektórzy starają się pisać o grach wideo, przy niezmiernie topornych efektach. Pewnie padło wówczas nawet kilka nieparlamentarnych słów, no ale taka nasza i shouta natura, że czasem lubimy sobie tam poużywać. Ale ja nie o tym. Tamta rozmowa zainspirowała mnie bowiem do zastanowienia się nad tym, czy o grach w ogóle da się pisać na poważnie.
No i stało się. Dobiegła końca cholernie długa, bo niemal ośmioletnia generacja konsol. Grand Theft Auto V, jej ostatnia wielka produkcja i zarazem spektakularne pożegnanie, trafiło do sprzedaży. Lubię narzekać na sequele. Lubię narzekać na to, że gry wideo nieudolnie próbują naśladować filmy. Ale na GTA narzekać nie mogę. Bo z tą serią Rockstar po …
Jeśli ktoś choćby jednym okiem śledzi doniesienia ze świata nowych technologii, to określenia wearable technology czy wearable computing pewnie już zdążyły mu się przejeść. W ostatnich miesiącach wszyscy branżowi żurnaliści jednym głosem przekonują nas, że Glassy, iWatche i tym podobne wynalazki stanowią przyszłość elektroniki użytkowej i zawojują świat podobnie, jak wcale niedawno zrobiły to tablety.
Najlepszą terapią grupową od zawsze było wspólne mordowanie i gwa… ekhm… zawsze było ratowanie niewinnych ludzi od wszechogarniającego zła. Nic dziwnego, że wspólna gra cieszy się w naszych szeregach niesłabnącą popularnością. Może nie zawsze mamy czas czy możliwość żeby – we wspólnym gronie – nasza wirtualna broń poczuła smak krwi. Zawsze jednak mamy ochotę na wspólną zabawę i towarzyszący jej ogrom radości.
Wakacje w pełni i choć część z nas codziennie przekracza progi swoich fabryk nasze granie nieco przybrało na intensywności. Niedawno padło pierwsze przejście Borderlands 2, dziś wzrok GrastroLegionu et consortes padł na Torchlighta 2. Kolorowo, wesoło, masa lootu i sklepy pełne różnych przedmiotów, które będzie mógł kupić nasz Naczelny Galerianek vel Carnage. Świat Torchlight będzie …