Czekacie na trzecią odsłonę przygód Geralta z Rivii? Z pewnością tak. Zanim jednak zasiądziecie do zabawy obejrzyjcie materiał wideo i zobaczcie jak gra radzi sobie na GeForce 980.
Sporo czasu upłynęło od momentu, kiedy pierwszy raz miałem możliwość spróbowania karcianki ze stajni Blizzarda. Pamiętam, że poświęciłem jej trochę czasu, kiedy była jeszcze w fazie bety. Już wówczas obiecywano nam, że Hearthstone prędzej czy później (czyli „będzie kiedy będzie”) zagości na urządzeniach mobilnych.
Nie od dziś wiadomo, że wielkie studia deweloperskie zazdrosnym okiem obserwują sektor gier – tak zwanych – niezależnych i bez ogródek „zapożyczają” sprawdzone rozwiązania. Ostatnimi czasy da się zaobserwować pewną interesującą zależność. To twórcy gier indie narzucają nowe trendy w dziedzinie komputerowej rozrywki. Trendy, które potem ci więksi i „wielcy”, z różnym powodzeniem, adaptują.
Postanowiliśmy wystartować z nowym cyklem krótkich pogadanek, ilustrowanych materiałami z rozgrywki, dzieląc się tym samym naszymi wstępnymi uwagami na temat nowych produkcji. W kolejnych, około dwudziestominutowych epizodach – o ile niniejsza formuła przypadnie Wam do gustu – gościć będą zarówno produkcje wysokobudżetowe, jak i mniejsze produkcje z sektora gier niezależnych.
„O, nie! Znowu będzie o kartach!” – wykrzyknie pewnie niejeden z Czytelników, odwiedzających naszą stronę wystarczająco często, by zauważyć iż w ostatnich tygodniach pojawiło się sporo tekstów dotyczących komputerowych – i nie tylko – karcianek. Cóż, nie ukrywam, że od pewnego czasu staram się przeszczepić zamiłowanie do tej formy rozrywki zarówno do serc naszych Drogich Czytelników, jak również rozpaczliwie przyciągnąć uwagę reszty ekipy Grastroskopii.
Gry karciane – a zwłaszcza ich elektroniczne wydania – przeżywają w ostatnich czasach renesans. Nie sposób na tym polu odmówić zasług cyfrowej karciance ze stajni Blizzarda, która, wykorzystując siłę marki World of Warcraft, bardzo spopularyzowała gatunek wśród osób, które dotychczas po tego typu rozrywkę nie sięgały. W moim prywatnym odczuciu Hearstone do najlepszych gier tego typu …
Diablo. W sumie nigdy nie pochłonęła mnie jego magia. No, może poza częścią pierwszą – w końcu prawie każdy z nas w młodości choć raz „poszedł na Buczera”. Kolejna odsłona serii jednak jakoś nie porwała mnie na tyle, aby poświęcić jej jakąkolwiek ilość czasu. Podobnie było z częścią trzecią. Zagraliśmy wraz z GRAstrolegionem w demo i…. cóż, w sumie wszyscy …