web analytics

«

»

8 bitowa maszyna czasu – Larry 1

Załóż gumę Larry...

Załóż gumę Larry…

Kontynuujemy naszą wyprawę do zamierzchłych czasów elektronicznej rozrywki. Ostatnio nasz wehikuł czasu stał nieco zakurzony, ale oddelegowana do sprzątania siostra przełożona w kusym wdzianku sprawiła się nader dzielnie. Kuse wdzianko? Troszkę erotyki? No tak… wracamy do szalonych lat 80 i powłóczymy się po barach z bardzo nietuzinkowym bohaterem gry wideo. Brawa dla Larry’ego Laffera.

Nasza maszyna czasu sprawna i gotowa! Do zadania oddelegowano jednego ze szpitalnych „leśnych dziadków”, a jednocześnie fana serii gier stworzonej przez Ala Lowe. Doktora Rzeźnika wciśnięto w poliestrowy, biały garniak i zapakowano – cel rok 1987.

No to jesteśmy na miejscu i w końcu możemy przejść do konkretów. Tak więc mamy rok 1987 i amerykańska branża gier wideo już dawno otrząsnęła się po krachu z 1983. Rynkiem rządzi 8-bitowe Nintendo, ale co to? Czy to Hydraulik Mario ratujący księżniczkę? Ależ skąd. To Larry Laffer. Podtatusiały zboczuch z „brzuszkiem” i charakterystyczną łysinką. Bohater gry Leisure Suit Larry 1 – In the Land of Lounge Lizards to chyba najbardziej nietuzinkowa postać w historii gier wideo. Pan Laffer nie ratuje świata (przynajmniej nie w pierwszej części!). Nie potyka się z jakimś paskudnym szwarc-charakterem i tak dalej. Larry chce zaliczyć… o pardon! Szuka wielkiej miłości. W międzyczasie zaliczy ekhem… uroczą prostytutkę, wspomoże ulicznego pijaka, spotka ekshibicjonistę, który nie ma nic do ukrycia (i to dosłownie). Dokona heroicznego wyczynu w nocnym sklepie wybierając u arabskiego sprzedawcy odpowiednią prezerwatywę, pogra w kasynie, a na koniec znajdzie miłość swojego życia. W międzyczasie złapie kiłę od wspomnianej wcześniej córy koryntu – o ile nie założy „gumy na instrument”, a także dostanie besjbolem po ryju od murzyna jeśli tylko zagłębimy się w mroczną alejkę. Jak widać gry przygodowe z lat 80 niosą ze sobą bardzo mocny, edukacyjny przekaz!

Wyprodukowana przez słynnego potentata na rynku gier przygodowych, czyli firmę Sierra On-Line gra wywołała w pruderyjnym, amerykańskim społeczeństwie spore poruszenie. Sami twórcy nie byli pewni sukcesu pierwszego Larry’ego. LSL pojawił się na rynku bez żadnego „publicity”, ani reklamy. Sierra nie przeznaczyła na ten tytuł ani grosza z budżetu reklamowego. W pierwszym miesiącu od premiery przygody fajtłapowatego podrywacza podbiły serca zaledwie 4 tysięcy graczy. Była to totalna katastrofa. Twórcę gry, czyli Ala Lowe zaprzęgnięto do prac nad innymi projektami firmy. Wydawało się, że los Laffera jest przesądzony. Boom nastąpił pod koniec 1987 roku. Fama poszła drogą pantoflową – gracze przekazywali sobie, że jest przygodówka poruszająca tematy „riki-tiki”. Ostatecznie 1987 rok zamknął się liczbą 250 tysięcy sprzedanych egzemplarzy pierwszego Larry’ego.

Grzechu warta?

Grzechu warta?

Sierra wydała ten tytuł na komputery PC, Amigę, Atari ST, Apple II i TRS-80. W 1991 roku pojawił się remake jedynki. Ulepszono oprawę graficzną, wprowadzono nowy interfejs itd. Ja jednak uwielbiam oryginał w którym – tak jak w innych klasykach Sierry – mozolnie wpisywało się komendy w stylu: OPEN DOOR, BUY RUBBER, F**K GIRL itd. ;)

Pierwsza odsłona przygód Larry’ego to dla mnie jedna z najlepszych gier wszech czasów. Koniecznie zagrajcie! Polecam wersję oryginalną. Precz z myszką i interfejsem użytkownika. W prawdziwych adwenczerach od Sierry klepiemy w klawiaturę.

Dla tych, którzy brzydzą się starociami już wkrótce powstanie… kolejny remake pierwszej odsłony LSL. Dzięki Kickstarterowi kolejne pokolenie graczy założy gumę na instrument.

W końcu najważniejszy jest ten no… bezpieczny seks!